|
Z Rzeszowa do Katynia - droga życia
mjr. Władysława Piwnicy
Władysław Piwnica przyszedł na świat 3 listopada 1894
roku w Rzeszowie. Jego ojciec - Marcin Piwnica był pracownikiem magistratu.
Służył w stopniu kaprala w podległej burmistrzowi policji miejskiej, która
wówczas miała za zadanie zarówno pilnowanie spokoju w mieście jak i
spełnianie funkcji miejskiej straży ogniowej. Władysław mieszkał wraz z
rodzicami początkowo przy ulicy Marszałkowskiej, a później w nieistniejącej
już kamienicy przy ul. Lwowskiej 27. Całą młodość spędził w mieście nad
Wisłokiem, tutaj uczęszczał do szkoły powszechnej, a później do Seminarium
Nauczycielskiego przy ulicy Krakowskiej (dzisiaj ks. Jałowego). Szkoła ta,
miała kształcić kadrę nauczycieli dla szkół miejskich o kierunku
językowo-rysunkowym. Kadrę szkoły stanowili cenieni pedagodzy. Wychowawcą
klasy do której uczęszczał młody Władysław był doskonały polonista,
późniejszy dyrektor seminarium Adam Ruczka. W programie nauczania obok
geografii, historii, fizyki czy języków polskiego i niemieckiego miała ona
także pedagogikę oraz grę na skrzypcach. Ten ostatni przedmiot nie należał
chyba do ulubionych przez Władysława, bowiem na zachowanych katalogach
szkolnych widnieje w tej rubryce ocena dostateczna. Za to gimnastyce i
rysunkach odręcznych otrzymał stopień dobry a w kaligrafii nawet bardzo
dobry. Zachowanie ucznia oceniono, jako bardzo dobre. Zwraca uwagę także
zerowa liczba opuszczonych godzin w całym roku 1912/13.W następnym 1914 roku
zdążył zdać maturę zanim wybuchła I wojna światowa. Służba w armii
austriackiej zmieniła jego życiowe plany i zamiast nauczycielem, pozostał
już do końca życia zawodowym żołnierzem. Gdy jesienią 1918 roku odradzało
się państwo polskie W. Piwnica zasilił szeregi polskiego wojska, służąc w 1.
przemianowanym później na 17 Pułku Piechoty Ziemi Rzeszowskiej. Zachowała
się karta legitymacyjna nr 50, wystawiona 9 lutego 1919 roku przez dowództwo
1. Pułku Piechoty Ziemi Rzeszowskiej dla podporucznika Władysława Piwnicy, z
przydziałem do Powiatowego Dowództwa Uzupełnień w Rzeszowie. Trwały walki o
granice nowego państwa. Wziął w nich udział w szeregach 17. pp. Walczył
również w wojnie polsko – bolszewickiej 1920 roku. Niestety niewiele wiadomo
o tym okresie, jego służby wojskowej. Otrzymane odznaczenia oraz szybkie
awanse świadczą jednak niezbicie, o tym, że Władysław Piwnica nie oszczędzał
się w służbie dla broniącej swej niepodległości Ojczyzny.
Po ukończeniu Szkoły Podchorążych Piechoty w
Warszawie, a później kursu oficerskiego w Dęblinie, otrzymał stopień
podporucznika, a następnie (ok. 1922 r.) porucznika. 1 lipca 1923 r.
awansowany został do stopnia kapitana. Nadal pełnił służbę w 17 pp. w
Rzeszowie, jako oficer służby czynnej, aż do przejścia w 1927 r. w stan
spoczynku. Także później nie stracił kontaktu z wojskiem, służąc na różnych
stanowiskach w Krakowie, Nowym Targu i Tarnowie.
Zgodnie z obietnicą złożoną umierającemu ojcu
Władysław pomagał matce w opiece nad rodzeństwem. Władysław był najstarszym
w gronie czterech sióstr i trzech braci Piwniców. Jeden z braci Stanisław,
służył również zawodowo w wojsku, zaś drugi Bolesław zasilił szeregi straży
pożarnej. Dopiero, gdy za mąż wyszła ostatnia z sióstr, przyszedł czas na
założenie własnej rodziny. W tej samej, kamienicy mieszkała Jadwiga Kocuj,
również absolwentka Seminarium Nauczycielskiego, tyle, że we Lwowie. Podczas
wojny straciła ojca oraz narzeczonego. Podobnie jak Władysław pomagała matce
w opiece nad rodziną. Jako osoba czynna i energiczna, znajdowała czas na
działalność kulturalną w organizacji „Sokół” oraz w chórze i bractwach
działających przy rzeszowskiej farze. Rodzące się stopniowo uczucie
uwieńczone zostało zawarciem małżeństwa w kościele farnym 2 lutego 1931
roku.
W końcu lat trzydziestych, kpt. Piwnica został dowódcą
kompanii w 9. batalionie Junackich Hufców Pracy. Do Tarnowa, gdzie
stacjonował od 1938 r., przeniosła się także jego rodzina. Żona Jadwiga oraz
córki, starsza Aleksandra urodzona w 1932 roku oraz 4 lata młodsza Maria.
Zamieszkali w wojskowych blokach, przy ulicy Goldhammera w Tarnowie, skąd
żona z córkami wyjechały dopiero po wybuchu wojny.
Gdy zagrożenie wojenne stawało się coraz bardziej
oczywiste, nastąpiło przegrupowanie oddziałów wojskowych. Od kwietnia 1939
roku jego kompania przerzucona została do Kochłowic na Śląsku (dzisiaj
dzielnica Rudy Śląskiej). Samodzielna Grupa Operacyjna „Śląsk” gen. W.
Bortnowskiego miała tutaj ochraniać zagrożone atakiem śląskie pogranicze.
Junacy pomagali wznosić przygraniczne umocnienia w ramach Obszaru Warownego
„Śląsk” – najsilniejszego systemu fortyfikacyjnego ówczesnej Polski.
Batalion JHP dowodzony przez płk. Juliana Olszyckiego (zginął w Charkowie w
1940 r.) już 31 sierpnia opuściło Kochłowice, kierując się w stronę
Chorzowa. Według relacji ówczesnego junaka a dzisiaj mieszkańca Wiśnicza -
Mariana Drożdza nie było już wśród nich kapitana z Rzeszowa. Tuż przed
wybuchem wojny, kilku oficerów z JHP w Kochłowicach otrzymało rozkazy
mobilizacyjne i wyjechało do macierzystych jednostek. Władysław Piwnica
znalazł się w tworzonym w Tarnowie Ośrodku Zapasowym 6. Dywizji Piechoty. Na
krótko rodzina Piwniców była znowu razem. Zachowało się zdjęcie wykonane
prawdopodobnie w parku strzeleckim 22 sierpnia 1939 roku, niewiele ponad
tydzień przed nadejściem światowej zawieruchy. Wraz z żołnierzami z ośrodka
zapasowego wycofuje się w kierunku Przedmościa Rumuńskiego. Na krótko
znalazł się wówczas w Rzeszowie. Namawiany przez zatroskanych o jego los
bliskich, by pozostał w domu, zdecydowanie odmawia mówiąc, że jego miejsce
jest z podległymi mu żołnierzami. W okolicach Lwowa został pojmany przez
sowietów i odesłany do Kozielska. Jego los podzieliło także kilku innych
oficerów Ośrodka Zapasowego 6. DP m.in. ppłk Marian Wójtowicz – zastępca
dowódcy Ośrodka Zapasowego, por. Jan Gradowski – kapelmistrz orkiestry
pułkowej i kpt. Stanisław Kras – zastępca kwatermistrza.
Według relacji jego podwładnego (który tuż po wojnie
odszukał rodzinę swojego dowódcy) nie chciał - mimo namów - ukrywać swojego
oficerskiego statusu i wraz z innymi udał się do obozu w Kozielsku. Przez
długi czas najbliżsi nic nie wiedzieli o jego losie. Dopiero pod koniec 1939
roku doszły do nich dwa listy z obozu. Adresowane były do matki oraz
teściowej, mieszkających w Rzeszowie. Z ich treści wynika, że wcześniej
wysłał także list do żony i córek, a ponieważ po wybuchu wojny wyjechały one
z Tarnowa do Rzeszowa, nigdy nie dotarł on do nich. Zapadła długa cisza.
Dopiero niemieckie doniesienia o odkryciu grobów polskich oficerów, a
następnie publikacja list odkopywanych ofiar potwierdziły najgorsze
przypuszczenia. Na zachowanym w rodzinnych dokumentach egzemplarzu „Kuriera
Kieleckiego” z dnia 16 maja 1943 roku pod numerem 884 listy ofiar czytamy
następujący zapis „…(nierozpoznane) kapitan 5 fotografii z adresem jego
matki Józefy Piwnica zamieszkałej w Rzeszowie, ul. Lwowska 27 i jego żony
Jadwigi Piwnicowej zamieszkałej w Tarnowie, ul. Sierakowskiego.” Brak
personaliów i późniejsze przekręcone dane mówiące o kpt. Adamie Piwnicy
spowodowały spore zamieszanie. Jeszcze do dzisiaj spotyka się wymienianie na
listach katyńskich ofiar Adama zamiast Władysława Piwnicy, lub dwóch osób o
tym samym nazwisku. Błędnie podawana jest również data urodzin rok 1892
zamiast prawidłowego 1894 roku.
Po zakończeniu wojny wdowa i córki żyły w trudnych
warunkach, zmuszone do ukrywania prawdy o śmierci męża i ojca. Wdowa po
kapitanie miała kłopoty ze znalezieniem pracy, po długich poszukiwaniach
znalazła ją na rzeszowskiej WSK. Kiedy podczas lekcji córka Aleksandra
powiedziała, zasugerowała, że Katyń to jednak nie niemiecka zbrodnia,
natychmiast w szkole pojawili się funkcjonariusze UB. Niepokorna dziewczyna
spędziła kilka godzin w siedzibie UB przy ulicy Jagiellońskiej zanim przed
północą pozwolono jej wrócić do domu. Matka przeżywała w tym czasie długie
godziny strachu o los swojej córki. Kiedy w 1949 roku wdowa po kapitanie
starała się o oficjalne uznanie jej męża za zmarłego, otrzymała z sądu
grodzkiego w Katowicach kuriozalny dokument. Sędzia grodzki podp. W.
Mędlewski stwierdza w nim, że sąd postanawia uznać W. Piwnicę za zmarłego i
„oznaczyć chwilę jego śmierci na dzień 1 maja 1942 r. o godz.24.00 w
Katyniu”. Dopiero po wielu latach córki dowiedziały się, jaka była
rzeczywista data zgonu ojca. Kapitan Piwnica zginął od strzału kulą w tył
głowy 2 kwietnia 1940 roku. Złożyć kwiaty i zapalić znicz na grobie ojca
udało im się dopiero podczas pielgrzymki Rodzin Katyńskich w 2001 roku.
Przywiezioną z Katynia grudkę ziemi podzieliły na trzy części, po jednej dla
siebie, trzecią zaś zgodnie z jej ostatnią wolą złożyły do grobu matki,
wdowy po spoczywającym z dala od rodziny mjr. Władysławie Piwnicy.
Urszula Szymańska-Kujawa,
Janusz Kujawa
|
|